Dzisiaj dzien nie mial jakos skladu i ladu. Ewidentnie dala mi sie we znaki cala ta podroz. Jestem przeladowany emocjami i atrakcjami, a pozatym mam ogolny wstret do duzych miast. Dla mnie wszystkie sa jednakowe ];) Na szczescie pogoda dopisala i moglem powloczyc sie bez celu po miescie. Zobaczylem pare zabytkow, ratusz ale moim przeklenstwem okazalo sie Muzeum MIgracji, podobnie jak w Adelaide "wtopilem" tam na dobre 3,5h grzebiac w ksiazkach o Polakach migrujacych do Australii. Znalazlem kilka pozycji do mojej magisterki i jedyne co mi pozostalo to wrocic do mojego hostelu po plecak a potem dostac sie na lotnisko i jak zwykle przespac nocke czekajac na lot powrotny do Sydney. ;-))