Wisiadajac z samolotu odrazu uderzylo mnie to specyficzne "ciezkie" gorace powietrze tropikalne... wilgotnosc min 95% uffff ...
W Nuku'alofa odprawa przebiegla bez zadnych problemow...
nie bylo powaniejszego sprawdzania bagazu, celnik zajzal w paszport wbil pieczatke i zyczyl milej nocy. Lotnisko jest bardzo male wrecz przytulne cale szczescie ze poznalem Jenny ktora zabrala mnie ze znajomymi do jakiegos guesthous'a ( ani hotel ani motel poprstu dom mieszkalny z pokojami do wynajecia)
Podroz maly busem zajela dobre 30 minut, dostalem pokoj nawet calkeim przyjemny i wzialem szybki prysznic i prosto do lozka. Jednak 3godzinna roznica pomiedzy Sydney a Nuku'alofa dala sie we znaki... zasnalem dopiero kolo 2.00 :( a jutro dzien ladny i sporo zwiedziania...