Geoblog.pl    pawman    Podróże    Wschodni Orient Express - TransSyb 2013    Niedziela w Dadal - nudy na pudy :))
Zwiń mapę
2013
11
sie

Niedziela w Dadal - nudy na pudy :))

 
Mongolia
Mongolia, Dadal
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12868 km
 
Tym razem obudzil mnie deszcz. Rozpadalo sie na dobre i nie zapowiadalo sie ze szybko przestanie. Umylem sie przy pomocy mokrych husteczek, poskladalem rzeczy, zanioslem je do auta. Niestety tym razem namiot skladalem mokry, na szczescie dzisiaj wieczorem go rozloze i sie napewno przewietrzy. Pojechalismy do sklepu Tootiego z mysla aby zobaczyc muzeum dziecinstwa Temujina czyli Chingis Hana. Niestety zanim nam je otworzyl opiekun minelo kilka godzin. Muzeum bylo zrobione w jurcie, gdzie zebrano kilkanasce pamiatek po wielkim wodzu, jakies zelazne groty strzal i troche malowidel. Zrobilem kilkanascie zdjec, po tym w planach bylo zobaczenie prywatnej kolekcji zwierzat zabitych przez lokalnego mysliwego. Minelo ponownie kilka godzin, Tooti dostal wlasnie towar do swojego sklepu - kilkanascie zgrzewek z roznymi napojami, ktore musial poukladac i wytrzec. Pozniej czekalismy, az przyjdzie jego mama. Masakra ile czasu spedzilismy siedzac i sie nudzac. Kolejna mongolska lekcja cierpliwosci. W koncu udalo sie Tooti powiedzial, ze jedziemy. Po parunastu kilometrach jazdy znalezlismy sie w osamotnionym domostwie. Domy z drewna, sedziwy, ponad dziewiecdziesiat letni wlasciciel. Kiedys znany mysliwy i strzelec mieszka teraz z swoja zona i dziecmi. Zbiroy okazale wsrod nich los, niedzwiedzie i inne wieksze i mniejsze zwierzeta. Bardzo imponujace zbiory, zrobilismy kilkanascie zdjec, rowniez wspolnie z wlascicielem w jego mundurze z mnostwem roznego rodzaju medali. Okolo 15 bylismy spowrotem w sklepie Tootiego, gdzie znowu czekalismy bo byli jacys klienci - juz w sumie mi bylo wszystko obojetne. Chcielismy cos zjesc i okazalo sie ze Saragh - mama Tootiego ugotuje nam zupe z kluskami z miesem oraz z kasza. Po okolo pol godzinie dostalismy jedzenie. Bardzo dobra zupa z duza iloscia miesa oraz kaszy - smaczne, pozywne i zapychajace. Nasz plan zwiedzania zostal wykonany teraz w sumie nie mamy co robic wiec mozemy poszukac miejsca na nocleg. Znowu rozbijalismy namioty w deszczu - masakra, wszystko mokre. Na szczescie po chwili przestalo padac i wiatr mogl wysuszyc moj namiot. Zrobilismy sobie godzinna przerwe na byczenie sie w namiocie, po ktorej Mirko przygotowal kolacje. Tym razem byl to makaron z sosem wszystko insant czego nie mogl odzalowac i co chwile podkreslal, ze w domu niema nic instant ale tu w Mongolii ciezko o co innego. Zjedlismy po malej porcji dokladajac soboe chleb do tego i skutecznie mnie to "zatkalo" porozmawialismy jeszcze troche ale wszyscy jestesmy zmeczeni i poszlismy spac. Jutro mamy zamiar wczesnie wstac poniewaz wlosi jada do Choibalsan co im zajmie pewnie 8-10 godzin a ja zamierzam, dostac sie do Ogondorkhan. Zobaczymy co mi wyjdzie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Aga Kulpa
Aga Kulpa - 2013-08-14 13:13
Panie Pawle ja chcialabym cos wiecej poczytac co sie z toba dzieje i co porabiasz
 
Aga Kulpa
Aga Kulpa - 2013-08-14 13:13
Panie Pawle ja chcialabym cos wiecej poczytac co sie z toba dzieje i co porabiasz
 
 
pawman
Paweł Mandryk
zwiedził 9% świata (18 państw)
Zasoby: 206 wpisów206 46 komentarzy46 589 zdjęć589 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
 
18.07.2012 - 26.08.2012