Obudzily mnie ryczace krowy na pastwisku wczesnie rano. W sumie dobrze bo tak naprawde niewiadomo kiedy odjezdza bus. Zjadlem, spakowalem sie i w wioske w poszukiwaniu czegos co bedze pelnilo funkcje glownej ulicy. Od wczoraj pamietalem, ze musze kierowac sie w okolice wysokiego metalowego komina. Kluczac po uliczkach i ogladajac domostwa, jurty oraz omijajac zalane ulice. Ulica to za duzo powiedziane, sa to raczej gruntowe, dziurawe drogi prowadzace wszedzie. Po krotki marszu juz w pelnym sloncu udało mi sie znalezc takowa, staly juz dwa busiki, a moj wlasnie podjezdzal. Po krotkich targach udalo sie wynegocjowac cene 7000 T za jazde, kierowca okreslil, ze wyjazd jest o 12. Z mojego ostatniego doswiadczenia dolozylem swoje minimum 3 godziny i poszedlem sie przejsc po okolicy. Domy drewniane, praktycznie brak typowych jurt. Przy kazdym domostwie auto, czasem popsute ale zawsze bylo, antena satelitarna ale toaleta zawsze na zewnatrz. Miasteczko jeszcze na dobre sie nie obudzilo. Zmalazlem sklep kupilem wode na podroz i na zapas do tego jakes pierdoly do jedzenia. Wrocilem pod busa i zaczalem wzbudzac mala sensacje wsrod miejscowych. W koncu ruszylismy pare minut po 12 ku mojemu zdziwieniu, zaczelismy krazyc chaotycznie po wsi zbierajaco kolei klientow, zostawiajac kolo w naprawie, naprawiajac auto u wlasciciela i wogole jezdzac przynajmniej 3 godziny wte i wewte. W koncu gdy wszystko zostalo zrobione kierowca pojechal zatankowac i wyzerowal maly licznik a to dobrze bo znaczy, ze musi wiedziec ile ujechal. Droga sama w sobie trudna bo co sie rozpedzil to zaczal hamowac przed dziura. Krajobrazy juz bardziej gorzyste, czasem pojawiajace sie drzewa. Na szczecie siedzialem przy oknie co dawalo "wladze" nad sterowaniem dostepu powietrza i dzieki temu mialem czym oddychac. Kolo mnie jechaly dwie zbuntowane nastolatki do Ulan Bator, jedna z nich dostala caly zwitek reklamowek jednorazowych, ktore byly niezbedne jak se okazalo z powodu choroby lokomocyjnej. Wymioty na nikim nie zrobily wrazenia i podskakujac jechalismy dalej. Dokladnie po dwoch godzinach jazdy bylismy w Norovlin. N stacji benzynowej. Wzialem swoje rzeczy i zaczalem rozpytywac jak sie dostac do Dadal mojej docelowej wioski oddalonej o jakies kolejne 70 kilometrow na polnoc. Niestety na stacji benzynowej nic mi sie nie udalo poza tym ze mozna wynajac motor za okolo 50 000 T w jedna strone co dla mnie jest zdecydowanie za duzo. Muze tu zaznaczyc, ze "rozmowa" tej takiejrawdziwej nie przypominala, bardziej to byly kalambury przy pomocy dlugopisa i kartki oraz kilkudziesieciu slow w podrecznym slowniku w przewodniku. poprostu jazda bez trzymanki i dogadanie sie wymaga ogromnej cierpliwosci, innowacyjnosci oraz pomyslunku. Kiedy zaczalem sie zbierac w kierunku miasta i przeklinlem Mongolie na czym swiat stoi za brak drog, transportu i wogole tej slynnej goscinnosci. Pojawila sie pani, ktora zaoferowala co do jedzenia. Szlismy kolo jakiegos baru/restauracji i wtem okazalo sie ze ktos tam jedzie jeszcze dzisiaj do Dadal. Przynajmniej tak mi pokazala pani za pomoca slow w przewodniku. Nie moglem uwiezyc, weszlismy do srodka, zostalem poczestowany miesem, chlebem, zupa z miesem oraz wodka. Po rozmowie na migi, przy pomocy kartki i dlugisa oraz przewodnika udalo sie ustalic, ze jak zjem pto pojade z mechanikiem do Dadal jeszcze dzisiaj. Udalo sieomyslalem w duchu i z usmiechem od ucha do ucha pozegnalismy z Enkhbatem (wlasicielem) i pojechalem z malym dzieckiem na kolanach. Droga zajela nam dobre 3 godziny, byla wyboista, blotnista i mlody co chwile walil glowa w szybe co nie robilo na nim wrazenia. Zostalem podwieziony prawie do miasta a w chyba w sumie tylko dzieki temu, ze kiwalem glowa na tak za kazdym razem kiedy stawalismy a moj kierowca razem z kolega na motorze pokazywali reka "dalej" i mowili "Dadal". W koncu zobaczylem swiatla wioski, kierowca pokazal, ze dalej to juz sam musze, jeszcze tylko wskazali mi miejsce gdzie moge rozbic namiot i po daniu kierowcy 5000 T za podwozke pojechali w sina dal, a ja czym predzej rozbilem namiot i wskoczylem do spiwora bo zaczynalo robic sie zimno.