Geoblog.pl    pawman    Podróże    Wschodni Orient Express - TransSyb 2013    Sewerobaikalsk - Tynda. Dzien w mini SPA :)
Zwiń mapę
2013
25
lip

Sewerobaikalsk - Tynda. Dzien w mini SPA :)

 
Rosja
Rosja, Severobaykalsk
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7581 km
 
Pobudka, ehhh znowu zachmurzone niebo do tego zimno. Okropnie sie nie chce nawet nisa wystawic. Wczoraj od wlascicielki hostelu dowiedzielismy sie ze w okolicy sa termalne zrodla i mozna wygrzac kosci. W przewodniku zostalo to okreslone jako mini spa - Goudzhekit. Po krotkiej rozmowie zostalismy dostatecznie przekonani aby tam sie udac. Na poczatek trzeba sie spakowac. Niestety w nocy deszcz zacinal pod altanke (sic!) i wszystko bylo jakby wyciagniete prosto z pralki. Masakra, mokre ciuchy wyladowaly w foliowych siaktkach - poczekaja na lepszy czas, namiot rowniez mokry wyladowal w swoim worku. Z powodu pogody nawet nie jedlismy duzo. W glowie mielismy caly czas te spa jak jakies magiczne miejsce odpoczynku i naladowania energii. Pozbieralismy sie i pozegnalismy, rozstalismy sie na stacji. Ja pilnowalem plecakow i wymienic mialem bilety a Ola w tym czasie miala zrobic jakies tanie (!!) zakupy spozywcze na pobliskim targu. Kupujac bilety on-line dostaje sie wydruk, ktory trzeba pozniej zamienic na normalny bilet. W teorii tak jest, praktyka pokazala, ze na poczatku podrozy nie koniecznie trzeba biegac i stac w kolejkach ale to wszystko zalezy doslownie od prowadnicy i od pani w okienku na dworcu. Wogole "TE" panie w okienkach to tak jakby przeniesc sie w przeszlosc, malo uprzejme, na zasadzie -"czego mi tu" lub "ni ponimaju" z trudnoscia staraja sie nie zrozumiec "inostranca". Szlag czlowieka trafia, tu musze przyznac u nas jest lepiej, jednak "system" juz minal i panie sie staraja. W Rosji zdarzaly sie wypadki uprzejmosci i usmiechu ale to rzadkosc niestety. Po ukladalem plecaki tak aby bylo wiadomo, ze moje i zeby straznik vel ochroniarz vel policjant nie rzucal sie o brak opieki nad nimi. Potem zebralem wszystkie wydruki - biletow zostalo nam 7 jeszcze. Pokazalem pani w okienku, ktora westchnawszy intensywnie i dlugo rozpoczela stukanie w klawiature. "Paszport pazalsta ! " rzucila odniechcenia, nie spogladajc nawet na mnie. Cala procedura zamiany biletow zajela pani dobra godzine, co chwile dawala mi do podpisu jakies blankiety. W koncu udalo sie, jeszcze tylko objasnienie kazdego z biletu aby nie bylo jakies pomylki i z ulga powiedzialem "spasiba". Nie zdarzylem usiasc a przyszla zdyszana Ola mowiac, ze za chwile jedzie marszrutka do naszego spa. Zostawilismy bagaze, kapielowki do reki i sio na przystanek. Podjechal minibus i w oka mgnieniu byl zapchany lokalesami z reklamowkami i recznikami w rekach. Nawet czlowiek nie zdarzyl powiedziec "a". Udalo nam sie wcisnac na miejsca siedzace, podroz zajela nam dobre 45 minut, za ktore zaplacilismy po 150 rubli. Dojechalismy, faktycznie mini spa, maly dom z recepcja. Za 1,5 godzinna kapiel zaplacilismy znowu po 150 rubli. Panie na prawo, panowie na lewo i do przebieralni. Wyskoczylem z pelnym entuzjazmem, majac w glowie obrazy z innych takich miejsc, a tu zdziwienie. Dwa malutkie baseniki, okolo 5x5m z goraca i chlodniejsza woda oraz duzo ludzi. Wchodzac do goracej wody, ktora miala przynajmniej 35 stopni celcjusza czulem jakby ktos wbijal mi igly w cialo. Generalnie dluzej niz 10 minut bylo ciezko wysiedziec potem do chlodniejszego basenu i na zewnatrz sie schlodzic. Taka procedure powtorzylem kilka razy i trzeba by sie wykapac przed podroza dlatego na koniec jeszcze szybki prysznic. Czekajac na marszrutke powrotna siedzielismy i obserwowalismy otoczenie. Slyszac co chwile nowe osoby, ktore jada ta sama marszrutka co my. Zaczelsimy sie denerwowac nieco bo przeciez wszystko ma swoje limity, busik tez. Wyszlismy nieco wczesniej, w momencie gdy podjechala upragniona marszrutka przy drzwiach zrobilo sie bardzo tloczno, w koncu przed nas wepchali sie doslownie wszyscy, po chwili okazalo sie ze ktos zostaje jeszcze na noc i moglismy spokojnie usiasc. Drogi powrotnej nie pamietam bo od razu zasnalem. Obudzilem sie w miescie, poszlismy na dodatkowe zakupy. Potrzebowalismy jakis chleb, zapragnelismy w koncu zjesc kawior oraz w koncu trzeba by sie napic co nie co za zdrowie (ku mojemu zaskoczeniu wczesniej nie bylo mowy o alkoholu w pociagu). Po zakupach poszlismy na stacje, zabralismy bagaze i poszlismy do pociagu wczesniej juz podstawionego. Tym razem jedziemy "kupa" czyli klasa wyzej od "plackarty" przedzialy zamykane, materace jakby bardziej miekkie. Dla mnie troche klaustrofobicznie. Pierwsza rzecz to rozwiesic pranie, wzielismy sie za robienie suszarni z naszych trokow i sznurka. Potem rozwieszanie, generalnie jak weszla prowadnica to az oczy zrobila- "co my tu robimy?". Po wyjasnieniu, ze my pod namiotem i ze nam wszystko zmoklo dala nam spokoj. Zaczelismy przygotowywac kolacje i wtem na stacji dosiadl sie mlody chlopak jadacy do pracy i szybko musielismy mu zrobic jakies miejsce. Zjedlismy i poszlismy spac.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
pawman
Paweł Mandryk
zwiedził 9% świata (18 państw)
Zasoby: 206 wpisów206 46 komentarzy46 589 zdjęć589 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
 
18.07.2012 - 26.08.2012