Dzien 5 - 9.07.2013 Yeaketyrinburg - Nowosybirsk
Dzisiejsze miasto postanowilismy zwiedzic zgodnie z "planem". Przeczytalem rozdzial o Jekaterynburgu w przewodniku, zaznaczylem najwazniejsze punkty, ustalilismy kolejnosc i w droge. Dojechalismy na miejsce jakos w godzinach wczesno popoludniowych czasu miejscowego, czyli ok 12-13. Co spowodowalo u nas lekkie zdenerwowanie i pytanie; czy zdarzymy ze wszystkim? Dla mnie najwazniejsze bylo to, zeby zobaczyc obelisk na granicy dwoch kontynetow; Azji i Europy. Na poczatek zwiedzamy miasto. Pierwszy punkt to cerkiew, gdzie spoczywa cala rodzina Romanowow - wymordowana przez bolszewikow. Swiatynia robi niesamowite wrazenie swoim rozmachem, wielkoscia, bogactwem. Obok niej jest kapliczka przyjaciolki rodziny - Jezality Fiedorownej - rowniez zamordowanej przez ruch antycarski. Jest to przeurocza malutka drewniana budowla, ktora zostala juz dwa razy podpalona, na szczescie ikona rodziny Romanowow cudem ocalala. Obok znajduje sie muzeum, z zgromadzonymi zbiorami prac Olgi Romanow (mlodszej siostry Mikolaja II) m.in. z czasow jej pobytu w Danii. Pozniej poszlismy spacerem do centrum zobaczyc pomnik Svierdlowa - prawej reki Lenina. Jekaterynburg jeszcze jest wazny z jednego powodu, jest to miasto urodzin Jelcyna, pierwszego nie komunistycznego prezydenta Rosji. Chcielismy zobaczyc jego pomnik, ale ostatecznie zrezygnowalismy z powodu braku czasu. W ostatnim momencie przypomnialem sobie, ze przeciez nie bylismy jeszcze zobaczyc granicy dwoch kontynetow! Na szczescie udalo nam sie kupic bilet na autobus - trzeba dojechac okolo 40km jak sie okazalo jak dojedziemy nie bedziemy mieli powrotu, bo to ostatni autobus, ale to nic jakos damy rade! Najwyzej stopa zlapiemy, a w najgorszym wypadku zaplacimy za taxi. Dojechalismy na dworzec, a tam pomnika nie ma. Trzeba sie cofnac jakies 14km - cholera jasna! Za 250 rubli uratowal nas taksowkarz, ktory nas tam zawiozl. Monument robi wrazenie. Jest to wysoka, gruba kolumna z orlem na szczycie. Na cokole po jednej stronie jest napis Azja, a po drugiej Europa. Po zrobieniu sobie nawzajem zdjec pamiatkowych zjedlismy melony, ktore Ola kupila wczesniej na targu. Jeden melon w Europie, drugi w Azji, i tak mamy nasza nowa tradycje :). Za zdrowie wypilismy po lyku kwasu chlebowego (nieporwnywalnie lepszy niz nasz :( ) no i trzeba wracac, jestesmy przy starej drodze, nowa jest gdzies tam tuz obok - za lasem. Pierwszy stopa lapie ja - niestety zaliczam trzy porazki. Na co wkurzona Ola powiedziala "ja ci pokaze jak to sie robi" po czym chuchnela w palce, stanela na poboczu i machnela reka przy pierwszym aucie. Nie chcialem uwiezyc, ale on sie zatrzymal! Pelna euforia! Bardzo malownicza droga. Trafilismy gdzies na obrzeza Jekaterynburga. W ramach wdzieznosci zawiazalem kierowcy banknot 1$ na uchwycie w aucie. Wsiedlismy w tramwaj i pojechalismy z powrotem do centrum. Zaczynalo sie juz sciemniac posiedzielismy, podziwialismy widoki i ogolnie miasto. Nagle zrobila sie 24:00, a my zamiast na dworcu to w centrum. Zagadnelismy dwoch mlodych Rosjan, czy wiedza do ktorej jest metro, a oni, ze juz dawno zamkniete. Na szczescie zaoferowali sie, ze nas zawioza na dworzec. Szczescie sie skonczylo przy odbiorze plecakow - za zbyt dlugie przechowanie musielismy zaplacic kare 510 rubli! :(( niestety. (55 zlotych za 22 minuty spoznienia) Teraz siedzimy i czekamy na pociag do Nowosybirska. Przed nami najdluzsza, jak do tej pory, podroz - zajmie nam okolo 22 godziny, wyjazd o 6 rano czasu lokalnego.