Dzien 4 - 8.07.2013 Kazan - Yeaketyrinburg
Znowu w pociagu... Tym razem w pozycji poziomej, na gornej kuszetce. Czy wygodnie to kwestia sporna poniewaz jest ciasno na boki i do gory. Irytujace jest to, ze jest gorna polka na bagaze z taka wielka przestrzenia zupelnie nie wykorzystana. Porownujac do indyjskich pociagow, z ktorymi mialem przyjemnosc to jest napewno czysciej i nie ma przeciagow, choc na gorze wieje nie milosiernie bo jade przodem do kierunku jazdy. Dlatego tez pro forma zatkalem uszy korkami i mam pewnosc, ze jutro bedzie z nimi ok. Ola wziela "tylem" poniewaz lepiej jej sie wchodzilo (na zdrowa noge). Przed nami ca. 11h jazdy - jest szansa na wyspanie sie. Wracala do dnia spedzonego w Kazaniu.
Kazan zyje w calosci uniwersjada, przyjechalo ok 160 ekip z calego swiata, jest mnostwo wolontariuszy mowiacych po angielsku (!!) co prawda raz lepiej - raz gorzej ale zawsze to cos. Postanowilismy wykorzystac ich aby kupic zel chlodzacy lub jakis podobny opatrunek dla kostki Oli. Pochodzilem po kilku aptekach z piekna lokata wolontariuszka, udalo nam sie znalezc jakis zel oraz dostalismy od niej napisane po rosyjsku, ze chcemy kupic
CDN ... (zasnalem piszac powyzszy tekst :))) jestesmy teraz na dworcu i czekamy na pociag do Nowosibirska)