24.08 - DELHI
Wracam do domu. Takie uczucie ciagle siedzi mi w glowie. Stolica mnie przywitala monsunowym deszczem. Odganiajac sie od naciagaczy poszeldemna stacje metro, podjechalem dwa przystanki i potem zlapalem autobus bezposrednio na lotnisko. Prawde mowiac mam powyzej dziurek w nosie Indii a do tego jeszcze jestem mokry jak szczur ( to byl drugi dzien-1.to Jaipur - kiedy padalo i to bardzo mocno) wszystko to spowodowalo że postanowilem olac system i zamelinowac sie na lotnisku.
Na lotnisku jak zwykle - nie mozna wejsc bo lot jest dopiero jutro - tyle uslyszalem, kiedy wojak polapal sie o co chodzi na moim wydruku. Na szczescie okazalo sie ze jest poczekalnia i moge tam wejsc skorzystac ccociaz z toalety. Potem postanowielm ze musze sie jakos spakowac, przepakowac bo mam trzy ciezkie bagaze - tak ok 35 kg i musze to spakowac na dwa bo inaczej bedzie mnie to kosztowalo. Rozlozylem sie przyklntalcie ladujac moj telefon i na poczatek wyjalem wszystko to co do wyrzucenia na bok, co biore na bok i dzieki selekcji udalo mi sie wszystko wrzucic do duzego plecaka jeszcze tylko musze sprawdzic wage - "na chwyt" bedzie to 19-20 kg. Mam nadzieje ze nie wiecej ze nie bede musial kombinowac. Po tym jak sie spakowalem, znalazlem prysznic i ku uciesze skorzystalem z niego (400 rs). Goroca woda spowodowala ze odplynalem - pierwszy raz od poczatkumoglem sie w luksusowych warunkach wyszorowac. Po prostu bosko.
Teraz siedze i czekam na to az dostane kolejna moja koszule, ta ktora kupilem na samym poczatku. Nie powiem ale mialem stracha, na szczescie w koncu po paru telefonach przyjechal facet i mial dla mnie moja koszule - super :)) aby skrocic sobie troche czas oczekiwanie pojechalem do miasta tym razem wzialem pre-paid taxi w poszukiwaniu jakiegos jedzenia - dojechalem do jakiegos hipercentum. Tam zjadlem subway 'a i wrocilem na lotnisko. Dzisaj pogoda niedopisala - monsunowy deszcz daje czadu caly dzien.
W glebi ducha czuje juz nosem powrot...wreszcie czystosc :)