PODSUMOWANIE
Od poczatku, kiedy wyladowalem i zobaczylem wszechobecny syf, biede i smrod zadawalem sobie pytanie co mozna by zrobic zeby pomoc Indiom. Po tych paru tygodniach podrozy po tym kraju, nie uciekajac od lokalesow i miejsc nie koniecznie turystycznych stwierdzam, ze mam to gleboko w dupie. Z racji tego ze w mojej opini sa sobie sami winni temu co maja. Szczegolnie szlag mnie trafial gdy widzialem ludzi rzucajacych smieci bez ogrodek na ulice lub tez poprostu sikajacych tak sobie przy krawezniku. Poprostu europejczyk nie jest w stanie objac mozgiem tego wszystkiego. Poprostu trzeba sie tu urodzic, 95% turystow, ktorych spotykalem na swojej drodze mialo serdecznie dosc Indii i Hindusow, za to jak ich traktowali, za to ze byli widziani tylko przez pryzmat euro badz usd. Jedynie garstka, swobodnie mozna powiedziec szjabusow na punkcie wszystkiego co indyjskie. Spotkalem np. Rosjanina w Varanasi, ktory siedzial 3 lata i zamierzal jeszcze 2 byc bo studiowal filozofie indyjska, znalazly sie tez osoby co po pare lub parenascie tygodni gdzies siedzialy i medytowaly. Bylo mnostwo mlodych ludzi, ktorzy jako wolontariusze pracowali przewaznie w szkolach uczac angielskiego i wielokrotnie mowili ze zmarnowali czas bo albo dzieci robily zdjecia albo lokalesi za nich robili wszystko ( wyjatkiem byly osoby spotkane w domu Matki Teresy) i wrecz zalowali ze zglosili sie na wolontariat, byl tez jeden mlody francuz na wolontariacie 2 miesiace i powiedzial ze mial opcje na studiach wymiany na rok do Indii ale teraz nie ma mowy zeby sie zglosil.
Rowniez prawie wszyscy zostali w jakis sposob oszukani, albo tak jak ja na poczatku albo przy okazji zakupow czy tez przejazdow. Niestety w turystycznych scisle miejscach jest to powiedzmy szczerze masakra - bialas jest postrzegany jako obiekt, ktory skoro tutaj przyjechal to ma mnostwo pieniedzy i nic mu sie nie stanie gdy policzymy potrojnie. Coz wielokrotnie zdarzylo mi sie klocic o jakies sumy szczegolnie przy taxi, po zastanowieniu to byly kwoty rzedu paru Euro ale w mysl zasady zeby sie nie dac lupic. Bo skoro lokales moze za to co ja place 100 rs zrobic za 10-20 rs to dlaczego ja mam sie dawac oskubac do cholery. Dotyczy to rowniez noclegow.
Przed wyjazdem spotkalem sie z bardzo milym Profesorem z wydzialu nauk o ziemi z Sosnowca, ktory w Indiach byl parokrotnie. Dzieki pomocy mialem pierwszy wglad w to co warto zobaczyc. Nasza wspolna rozmowe Pan Profesor zakonczyl slowami: " panie Pawle Indie rozczarowuja" i w gruncie rzeczy moge sie z tymi slowami teraz zgodzic w 100%. Niestety to panstwo w moich oczach stracilo cala swoja magie, mistycznosc i co tam jeszcze mialem w wyobrazni wariata geografa. Zderzenie z rzeczywistoscia bylo bardzo brutalne, na powiedzmy 10 przykladow "ikon" spokojnie 7-8 bylo tak naprawde zaniedbanych. Co mnie najbardziej oburzylo to... lazienki przy Taj Mahal, miejscu ktore odwiedza parenascie milionow ludzi rocznie, gdzie cena dla "obcego" to 750 rs (ok 20 usd) a jak wszedlem do kibla to dupe urywa ponizej kolan, no po prostu mozna kupe zrobic na srodku i nic to nie zmieni :(
Wielokrotnie nawet te zabytki z listy UNESCO byly poprostu w bardzo zlym stanie, wiac bylo ze Hindusi o nie poprostu nie dbaja i czerpia tylko z nich zyski.
Z zabytkow, miejsc ktore mnie nie zawiodly i moge je z czystym sumieniem polecic to:
- Taj Mahal,
- Khajuraho,
- Varanasi,
- Kaszmir,
- Assam,
- Darjeeling,
- Czerapundzi (!!!)
- Hampi
- Ajanta
- Ellora
Reszta to niestety na zasadzie jak sie pokazal jakis plus to odrazu w leb dostawalem wielkim minusem :(
Wielokrotnie przy rozmowach z napotkanymi Hindusami, widac bylo ich specyficzna mentalnosc, co z tego ze gospodarki Indii jest tuz za Chinska, jak tego w tym panstwie nie widac ! Ludzi po prostu unikaja placenia podatkow jak moga - jak mi jeden wytlumaczyl w Indiahc wszystko jest mozliwe. Najbogatsi uciekaja do innych panstw a biedni to maja w dupie. Dostac paragon za cos mozesz tylko na lotnisku badz w jakies franczyzie (sklep, jedzenie) tak zapomnij. Najlepsze byly moje obserwacje gdy patrzac na ludzi bardzo rzadko mozna bylo stwierdzic po ich figurze ze sa biedni - wrecz mysle ze ponad 80% z nich miala nadwage badz byla otyla! Nawet ci najbiedniejsi na ulicy tez mieli brzuchy - najlepsi byli ci w swiatyniach :)) . Chudzielce to albo uczniowie albo naprawde bardzo biedne osoby rzebrajace. Odbosnie rzebrania to to jest kosmos, pokazuja ze sa glodni ale jak jeden dostal ode mnie chleb to na moich oczach go wyrzucil za siebie. Mnostwo dzieci rzebrze na ulicach bo moga z tego niezle wyzyc, wielokrotnie w przewodniku zwracali uwage zeby nie przyzwyczajac dzieciakow bo potem maja w nosie wszystko.
Podsumowujac, nie zaluje ze pojechalem, teraz wiem jak jest naprawde. Niestety magia sie skonczyla - dotyczy to rowniez Nepalu, niestety :/ .
Najwazniejesze czego mnie Indie nauczyly - nie planuj niczego bo wszystko sie moze zdarzyc oraz "go with the flow" czyli idz z pradem, po co sie meczyc :)
Teraz napewno bede bardziej docenial to ze mam swoj czysty kibelek, wanne, i czyste miasto i ulice :))