13.08 - PASIKUDAH BAY
Dzisiaj pelen relaks. Taki jest plan generalny zobaczymy :))
Chcialem wstac na wschod slonca ale jak wyjazalem za okno polprzytomnym okiem i zobaczylem chmury to mi sie odechcialo i poszedlem spac dalej. Wstalem o 9.00 !!! Nareszcie wyspany cale 11 godzin snu w dobrym lozku na rownym i to jeszcze z dzialajacym wiatrakiem caly czas. No poprostu zyc nie umierac. Poszedlem po moje pranie, potem zrobilem porzadek w plecackach i wzialem prysznic. Pozbieralme najwazniejsze rzeczy i poszedlem na druga plaze bylo super posiedzialem troche tak do 12. a potem wzialem tuk tuka do pobliskiego miasta zeby wymienic wreszcie pieniadze i kupic szampon i mydlo. Miasteczko to raczej wioska przy jednej glownej ulicy, mnostwo jakis kramow co sprzedaja wszystko doslownie wszystko co czlowiek potrzebuje. Od plastikowego szajsu z Chin po mieso krow i kurczakow. Chcialem kupic kartki i wyslac ale niestety nie udalo mi sie nigdzie ich znalezc a juz w pewnym momencie zabralko mi poprostu sil tlumaczac w kalamburach co to jest "postcard" ehhh wszyscy maja ubaw tylko nie ja :/ w koncu zrobilem mala niespodzianke i wyslalem jedna kartke do Ciebie tylko :**
Kupilem co mialem kupic, pieniadze w banku wymienilem ( co ciekawe w kazdej nawet najmniejszej wiosce znajdziecie przynajmnije 1 bank i 1 bankomat ). Porobilem zdjecia, glownie ludziom pracujacym i wykonujacym rozne czynnosci i trzeba wracac na plaze. Dojechalem znowu tuk tukiem i poszedlem wylezec sie na plazy. Ale wczesniej wpadlem na pomysl zeby ponurkowac z rurka na pobliskiej rafie. Dogaldalem sie ze za dwie godziny nurkowania zaplace 1500 rupii (ok.10 euro). Poszeldem na lodke wszedl "kapitan" i poplymelismy jakies 10 minut w ocean. Na miejscu "kapitan" powiedzial ze wlasciwie to nie jest dobra pora na nurkowanie bo duze fale i mozna sie uderzyc w rafe - wlasciwie to wygestykulowal. W miedzyczasie fale zniosly nas narafe tak ze szoralismy dnem o nia - kto by sie tam przelmowal ochrona srodowiska. Nagle "kapitan" podniosl silnik i wskoczyl do wody , pomyslalem ze mnie zostawia na pastwe losu ! ale on zaczal ciagnac lodke w kierunku plazy, jak bylismy blisko brzegu powiedzialem ze wysiadam i ze sobie sam pojde na piechote. Jak doszeldem do wlasciciela to mu wygarnalem wszystko tak ze sie przestraszyl i dobrze ze policjant stal obok bo by koles dostal. Na szczescie w mysl zasady "najpierw skorzystaj potem zaplac" udalo mi sie uniknac wyciagania na sile moich pieniedzy.
Wkurzony poszedlem na plaze po przeciwnej stronie zeby w samotnosci - dokladnie w samotnosci posiedziec i popatrzec na morze. Zbudowalem sobie wiatrochron z piasku i polzoylem sie w sloncu i tak lezalem do 17.00 bez ruszania dupska, wreszcie leniuchowanie. Jak przyjemnie, szum oceanu, piekne niebieskie niebo, upal i piekne slonce. Posiedzialem na plazy do zachodu slonca, porobilem zdjecia i poszedlem do mojej restauracji na kolacje. Tym razme sprobuje cos innego, zamowilem rybe z ryzem i warzywami a do tego kupilem sobie lokalnego browara - Lion lager. Tego duszy trzeba :)) Piwo okazalo sie byc bardzo dobre w smaku i procentach :) a ryba tez wysmienita mam tylko nadzieje ze znowu sie to na mnie nie odbije jutro :/
Plan na jutro jest taki ze sprobuje zlapac autobus do innej plazy bardziej na polnoc do Upwelli tam zostac na noc potem sie zobaczy :)