12.08 - BATTICOLA - spotkanie z rajem
Bez sensacji dotarłem na miejsce. Niestety jeden mały szkopul jest godzina 4.30 ciemno jak w dupie napewno wszystko zamknięte. Trudno, sa wolne laweczki, jedna jakby wprost dla mnie. Duża bez poprzeczek, najpierw duży plecak potem mały ja na to wszystko i stoimy dalej. Trochę mało wygodnie ale do 7.30 dałem radę. Ktos mnie obudzil pytaniem dokad jade ale tylko mnie obudzil i nieprzytomnie na niego spojrzalem i pozbieralem plecaki i wziąłem busa do centrum.
Miasto Batticola śpi z jednej strony wczesny rynek a z drugiej jest niedziela.
Na dworcu autobusowym wziąłem kolejnego busa na plaże Kallady. Szukałem jakiegoś spania ale brakowało miejsc a to co zostało to szkoda mówić. Dotarłem na plaże i tak jak napisali ani żywej duszy - bajerancko!
Powiedziałem jakis czas słuchając oceanu, woda bardzo ciepla :)
No cóż trzeba czegoś poszukać do spania zabrałem plecak i poszedłem dalej szukać szczęścia, pełen wiary pojechałem do centrum do informacji turystycznej. Niestety nie pomogli mi pomoc, ledwo dogadalismy się ze banki są zamknięte bo niedziela. Jedyne co to doradził mi żeby pojechał autobusem do Kalkudah. Za około 2 godziny tam bylemplacac jedyne 45 rupii.
Po rożnych zamieszaniach udało mi się znaleźć spanie niestey z racji ze to rejon turystyczny tez wszystko było zajęte i został mi pokój za 1500 rupii ( mniej niż 10$). Oddalem moje brudy do prania i okazało się ze właśnie oddalem wszystkie t-shirty :) najważniejsze ze bedą czyste.
Potem poszedłem na plaże, trochę dużo ludzi ale widoki ładne, wreszcie mogłem św bez stresu położyć na kocyku i trochę się opalic. Nareszcie relaks upragniony. Popołudniu poszedłem na spacer wzdłuż plazy, wróciłem tuż przed zachodem słońca zrobiłem fotki i poszedłem do znanej mi restauracji gdzie jest internet na moj biały gotowany ryż i sok z cytryny z solą. Niestety żołądek odmawia posłuszeństwa na amen i co przyjmuje do siebie to zwraca jeszcze szybciej :( dieta i tyle. Mam zamiar iść wcześniej spać i wstać na wschód słońca podobno warto.