6.08 - GUWAHATI
Niestety, jak zadzwonił budzik o 4.30 okazało się ze pogoda jest do bani, chmury 100% i do tego pada. Poszedłem spać dalej.
Po obudzeniu doszedłem do wniosku ze chyba jednak nie ma co się pchnąć do regionu Sikkim, ze i tak nie pokonam przyrody. Wiem ze tu kiedyś jeszcze wrócę jak nie bedzie monsunu. Poszedłem w miasto zobaczyć fabrykę herbaty bo przecież dlatego tu jestem, po drodze rownież zahaczylem o stacje kolejowa żeby kupić bilet do Guahati. Jak się okazało niestety nie było żadnego wolnego miejsca została mi tylko klasa generalna (!) ale to muszę kupić na miejscu w New Jailpalguri. Trudno ak czy siak muszę być w Guahati coś po drodze wymysle. Póki co fabryka herbaty.
Dotarłem do Happy Valley - największego ( 122 ha pól herbacianych !!) w regionie producenta herbaty. Razem z pracownikiem obszedlem fabrykę, pokazał mi na czym polega cały proces. Wszystko trwało jakieś 30 minut na pamiątkę kupiłem sobie paczkę zielonej herbaty. Wychodząc zaczepila mnie starsza kobieta i zapraszajac na herbatę. No cóż wszedłem na chwile dostałem herbatę tzw. 5- sekundowa. Robi się ja bez zaparzania poprostu przez sitko z herbata przelewa się wrzatek i już gotowe. W smaku bardzo odbiegala od tej co znam na codzień, miała bardzo słodki smak i rownież kupiłem sobie paczkę :))
Wracając do hotelu postanowiłem ze zobaczę jeszcze Japan Peace Pagoda atrakcje wymieniana w przewodniku. Po dosyć długim i bardzo męczącym bo ciągle pod górę spacerze doszedłem do jakieś buddyjskiej świątyni. Za cholerę to nie przypomina pagody jaka sobie wyobrażałem. Jedynie rzeźby wokoło były ładnie wykonane i to było trochę na osłodę trudów. Niestety czasem się tak zdarza ze człowiek się rozczarowuje i poświęca dużo swojej energii.
W postanowiłem podzownic po parkach, które zamierzalem zobaczyć i dobrze ze tak zrobiłem ponieważ okazało się ze są wszystkie zamknięte bo nie ma sezonu. Moje plany poszły się paść, trzeba wymyślić na nowo wszystko.
Po namyśle postanowiłem ze dzis pojadę do Guahati , rano dostanę się jakoś do Czerapundzi i wrócę z powrotem do Guahati a następnego dnia polece do Kalkuty.
Zabrałem swoje manatki, podziękowałem za pomoc i w drogę powrotną. Szybko zapałem jeepa do Siliguri, droga taka sama. Kierowca trochę wariowal wyraźnie mu się spieszylo gdzieś. Aż w pewnym momencie nie wyhamował i potrącił krowę !! Ta dostała w łeb, położyła się a potem gdzieś poszła. Kierowca ewidentnie zły zaparkowal na poboczu i nagle zbiegło się kilkanaście facetów - lincz na całego pomyślałem. Zaczęło się najpierw kłótnia , potem potulne przeprosiny kierowcy, następnie wyszedł i zrobił "allacha" przed wlascicielm. Na koniec poszedł do domu właściciel pewnie uzgodnić ile ma dać kasy. Wszystko trwało dobre 30 minut. Po tym wydarzeniu kierowcy ewidentnie uszlo powietrze i jechał pomału.
W Siliguri zlapalem auto riksze do New Japlaguri na stacje. Tam kupiłem bilet na pociag i zostało mi tylko czekać. Tak właściwie to niewidzialna w co się pakuje. Kilka razy pytałem się o pociag chodzących żołnierzy, upewniony ze ten pociag o który mi chodzi bedzie na tym peronie mogłem zając się sobą. Na początek zjadłem trzy naleśniki bez niczego potem zjadłem dwa jajka na twardo ( facet który je sprzedawał miał niesamowite tempo i umiejętność odbierania ich ze skorupki ) na koniec napisem się soku mango i mogłem spokojnie myśleć o drodze.
Podjechał pociag i nigdzie nie widzę klasy generlanej albo tez nie chce widzieć ;) No dobra trzeba coś wykombinowac, polecialem na koniec pociągu tam gdzie mało ludzi , wpakowalem się do wagonu - jak się okazało tzw. sleeper czyli kuszetki. Miałem szczęście bo w przejściu tuż obok drzwi było wolne siedzenie i jak siadlem tak się przestałem ruszać - duży plecak pod siedzenie zabezpieczony , mały plecak na kolana - zabezpieczony. Nie jest tak zle pomyślałem mam gdzie siedzieć co prawda śledzę tak następne 8 godzin ale mogło być gorzej.
Jak pociag ruszyl podszedł jakis hindus i po angielsku mi mówi ze obok jest wolna kuszetka ze mogę się rozłożyć,ja na to ze mam general ticket a on ze jak przyjdzie konduktor to mu wszystko wyjaśnię. No dobra rozlozylem życzy Wdrapalem się na sama górę polozylem i udaje ze śpię a w głowie układamy dobijac historyjke żeby wszystko miało jakieś ręce i nogi. W końcu wymyśliłem ze powiem ze pani w okienku powiedziała ze mogę zając wolna kuszetke i jak konduktor przyjdzie to mogę podwyższyć u niego klasę.
Przyszedł konduktor i najlepsze - ja udaje ze śpię - gość który mi pokazał kuszetke patrzy na wszystko z góry , a konduktor o mnie zapomniał i poszedł dalej. Razem z gościem zemsty się usmiechneli wyruszyli ramionami i poszli spać. Polozylem się plecami do przejścia, zatyczki do uszu, plecaki koło siebie zabezpieczone i poszedłem spać. Zanim film mi się urwał pare razy patrzyłem ukradkiem czy nikt nie stoi i się nie buczy o coś. Na szczęście była cisza, zgasilem światło i w kimono.
Udało mi się za cenę 100 rs przejechać w sleeperze cała drogę :)) mistrzostwo swiata :) trochę szczęścia sprytu i doświadczenia ;)