Geoblog.pl    pawman    Podróże    Grandtour - Indie 2012    Khajuraho - świątynia Kamasutry
Zwiń mapę
2012
29
lip

Khajuraho - świątynia Kamasutry

 
Indie
Indie, Khajurāho
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8897 km
 
29.07 - KHAJURAHO - Indyjskie erotyki :))

Wczoraj wieczorem koło 22.00 już byłem w Agrze na stacji i spokojnie czekałem sobie na pociag. Przygotowywaniem się mentalnie na meczaca podróż, w gwaranym przedziale pełnym Hindusów będąc dla nich nielada atrakcja. 

W momencie gdy pociag podjechał okazało się ze stoimy razem grupka innych backpackersow w złym miejscu. Na pytanie do obsługi pociągu gdzie mamy nasz wagon były tylko machniecia -" tam, tam, dalej tam". Pełen konsternacji wziąłem czym prędzej nogi za pas i w nogi - "run Forest run". Pod drodze staranowalem (dosłownie ! ) kilku Hindusów, którzy zgrabnie odbili się od mojego małego plecaka z przodu. W końcu jest moj  wagon - AB 1- miejsce 30  lezanka na samej górze. Wszedłem cały upocony do środka a tu zimno jak w lodówce !!! Normalnie prawdziwa klimatyzacja bez żadnych wentylatorem. Pełny wypas, do tego jeszcze zaslonki, kocyk, poduszka (brudna jak święta ziemia !!!), a na koniec dostałem świeże (!!) w papierowej torbie dwa (!!) białe (naprawdę czyste i pachnące !!!) przescieradla. Wdrapalem się na górę, wpakowalem plecak, upachalem jakoś jeszcze mały, ulozylem kocyk, przescieradlo. Ulozylem się jakoś dopasowujac do resztki (!) miejsca jakie mi zostało, nastawilem budzik jeszcze konduktor przyszedł z ładna angielszczyzna sprawdzić bilet i odplynalem nie wiem kiedy. Jednym słowem : LUKSUS, pierwsza od początku (pomimo zgiecia w pól) w pełni przespana noc (6 godzin to do tej pory dla mnie najwiecej). 

O 6.15 obudził mnie budzik, byłem wyspany (!!) powkladalem klamoty ( zabrałem zawieszone sandaly - ważne jak bierzesz sandaly zeby mozna je było razem spiac i mieć możliwość ich powieszenia - rano nie będziesz ich nerwowo szukać) zszedlem na dół i pare minut po 7.00 byliśmy na stacji w Khajuraho. Przywitał nas wszystkich tłum tuk tukciarzy, którzy nie odstepowali na chwile nie dając szans na to żeby się przez chwile zastanowić. 

W końcu po targach za 200 rs ( poczatek to 600 rs! ) jeden gość zabrał mnie pokazać świątynie w Khajuraho. Cały kompleks jest podzielony na trzy części. Południową, wschodnia i zachodnia. Według przewodnika najlepsza jest tylko zachodnia. Moj tuk tukciarz pokazał mi cała południową i wschodnia czesc a na koniec zawiózł mnie do "centrum" i przy wychodzeniu powiedział 300 rs ja na to ze umowa była na 200 rs. Uparł się gość przy swoim a ja widząc jak co raz wiecej ciapatych się zbiera wokół mnie postanowiłem dalej się nie kłócić i dać wiecej. Dostać w żeby za 100 rs ( mniej niż 2$) bezcenne :) a wizyta u dentysty...cóż zostałaby mi w pamięci napewno do końca życia :)) 

Świątynie, które do tej pory zobaczyłem robią naprawdę spore wrażenie, wszystko jest usprzatane, trawa ładnie wypielegnowana, a same budynki bardzo dobrze utrzymana. Zero (!!) śmieci w najblizszej okolicy. Nie możliwe pomyślałem w pierwszej chwili ze jestem w Indiach. Widać ze ktoś czuje sprawuje piecze nad tym zabytkami. Świątynie są poświęcone głownie bogom shiwie, wishnie i jeszcze jakiemuś. Widać ze budowa była bardzo pracochlonna, pięknie wyrzezbione figury głownie kobiet. Póki co akty erotyczne dość mocno pochowane pomiędzy innymi i nie rzucają się w oczy. Dopiero trzeba się dobrze przyjrzeć a niektóre scenki mogą naprawdę wywołać rumience na twarzy :)).  Z dokładnością lekarska (dla przyszłych pokoleń ;)) ) udokumentowalem wszystko na zdjęciach hehehehe .

Cała objazdowka zajęła nam do ok. 9.30 (od 7.) gość zostawił mnie w centrum - dokładnie to jedna długa ulica :) i poszedłem do opisanej przez lonely planet małej restauracyjki Agrasen. Zjadłem tu NAJLEPSZA pizzę w swoim życiu ( po dwóch godzinach wciąż nie mam niespodzianek zoladkowych czyli jest ok :) napisem się dobrej masala tea a teraz siedzę i odpoczywam przy wodzie z cytryna, imbirem i miodem. POLECAM  to miejsce naprawdę warto a i ceny tez przystępne bo za wszystko zapłaciłem ok 500 rs. Co najważniejsze mogę zostawić swój plecak oraz naladowac baterie (jeśli skończy strajkować moja ladowarka -sic!! ). 
Teraz dobrze planuje jak tu obejrzeć cała czesc zachodnia, wg kelnera zajmuje to 2-3 godziny. Pociag do Varanasi mam dopiero po 23. Normalnie już się boje wyjść spod tego wentylatora nade mną. Bedzie cieżko. 

Wróciłem jest 19.00 czyli spędziłem w zachodnich swiatyniach jakieś 6 godzin :))  i powiem wam ze mógłbym tam siedzieć drugie tyle jeśli by można było. Wszystko zależy co kto lubi, w zupełności można cały kompleks obskoczyc w dwie godziny, obejrzeć "porno" starozytnych indii i pójść dalej. Ale jeśli chcesz naprawdę zrozumieć o co chodzi to polecam audioguide-105rs (dokładnie sprawdzcie jaka jest bateria i czy wszystkie numerki działają w odpowiednim języku - ja latalem trzy (!) razy po wymianę :P ). W każdym razie audioguide w języku angielskim jest zrozumiałe i mówią powoli. Dokładnie opisane są tylko dwie pierwsze świątynie ale to wystarczy żeby zrozumieć pozostałe. Całość robi NIESAMOWITE wrażenie, dokładnie wyrzezbione pokazujące nawet mimike twarzy postacie. Oraz to co najważniejsze czyli seks. Trzeba dokładnie się czasem przyjrzeć i można zobaczyć rożne akty seksualne i najrozmaitsze pozycje czasem wymagające dwóch osób do pomocy :)) sam brytyjski dowódca kiedy odkrył to miejsce w XIX wieku był zszokowany bezpruderyjnoscia tych scen i rzeczywiście wszystko jest odzwierciedlone bardzo dokładnie. Wysokie rzeźby pokazują normalne, codzienne życie starożytnych Indii, poprzez wojny, zapasy, pisanie listow, czynnosci domowe, bostwa pieknosci ( duzy biust, waska talia i duze biodra - co ciekawe czasem mozna zobaczyc jak sie wyginaja wszystkie czesci w rozne strony) po seks włącznie. Na szczescie miałem dużo czasu na to żeby się przyjrzeć, napatrzec i zastanowić. Mogłem sobie usiąść, nawet położyć i się poprostu gapic. Właściwie niezmiernie się cieszę ze nie było pociągu bezpośrednio do Varanasi. Tak bym stracił jedna z najważniejszych moim zdaniem atrakcji Indii. To miejsce zasługuje żeby je zobaczyć i naprawdę nie rozczarowywuje. Ale w zupełności wystarczy zrobic tak jak ja dojechać pociągiem o 7.00 na miejsce i wyjechać wieczorem dalej. Khajuraho to naprawdę mała wieś i nie ma co tu robić wiecej. Jeśli masz ochotę to możesz się dogadać i np tuk tukiem albo rowerem objechac wschodnie i poludniowe świątynie ( jesli nie masz kasy to można sobie darować ) a na deser zostawić sobie zachodna czesc. Wtedy się czujesz jakbys jadł tort z wisienka. Oczywiście jest dużo naganiaczy ale trzeba  iść przed siebie i olac ich :-D. Z głównej ulicy do zachodniej części jest dokładnie 10 minut powolnym spacerem. Wejście kosztuje dla "obcych" 250 rs a dla Hindusów... 10 rs (taka dysproporcja jest niestety wszędzie). Ale to są dobrze wydane pieniądze także nie żałuje. A i jeszcze raz polecam ta restauracje Agrasen spokojnie i bezpiecznie można przetrzymac plecak, naśladować komórkę baterie. Bo i najważniejsze- toaleta jak na Indie jest europejska może nie pachnie ale spokojnie można siąść na tronie i się zrelaksować :)) 

Teraz czekam na pociag do Varanasi o 23.40 :// zjem pewniej coś i na stacje pojadę pewnie koło 22.30. Właśnie zaczęło lekko padać i czuć świeże powietrze :)) zapanuje sobie w miedzy czasie pare dni do przodu żeby się wyrobić :)) 

PS. Jestem już jakis czas w tych Indiach i póki co monsun nie dał mi się we znaki wogole. Na szczęście pogoda mi bardzo dopisuje. Jest co prawda upalnie   ( na bank powyżej 35st C. ) plus duża wilgotność co powoduje natychmiastowe pocenie się. No ale czego nie robi się dla marzeń :)) 

PS. dalej dupa z porządnym darmowym internetem więc póki co zdjęć nie ma (tzn. dziś 29.07) może w Varanasi bedzie lepiej. 

PS 2. Myśle coraz mocniej nad tym żeby wysłać DHL-em paczkę do domu pomimo ze mam tylko 14kg to i tak mam za dużo plus jeszcze pamiątki i człowiek zdycha w tych warunkach. 

PS 3. Indyjski papier zdaje egzamin hahahahaha :))))

PS 4. Właśnie zaczęło padać :)) wreszcie monsun chciałem to mam ale i tak nie pomaga wciąż trzeba siedzieć pod wentylatorem bo po paru minutach się zdycha :/ W nocy to niech sobie pada dowoli :)) Do tego jeszcze zaczęło blyskac i grzmiec jupi prawdziwa burza :) 

PS 5. Zrobila się pora kolacji do kanajpy gdzie jestem przyszło kilka osób, niestety zaczęli palić fajki - fu od tego smrodu można zdechnac tez :// mam nadzieje ze długo nie powiedzą. 
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
pawman
Paweł Mandryk
zwiedził 9% świata (18 państw)
Zasoby: 206 wpisów206 46 komentarzy46 589 zdjęć589 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
 
18.07.2012 - 26.08.2012