Ostatni dzien w raju, zostawilem sobie na rozgladanie za pamiatkami - co sie na mnie zemscilo - zreszta jak zwykle mam nauczke! jak widzisz cos fajnego to odrazu kupuj a nie dobra kupie pozniej ;P
Dzien minal bez wiekszych wrazen, pojechalem autobusem do miejsca gdzie kupilem pamiatki i pojechlem spowrotem do Victorii gdzie chcialem zlapac autobus aby pojechac na inna plaze zobaczyc ostatni zachod slonca w raju. Niestety szczescie mi nie dopisalo i wybralem autobus, ktory zamiast najkrotsza droga jechal najdluzsza mozliwa :(( Efekt koncowy byl taki, ze ani nie zobaczylem zachodu slonca a dodatkowo jak dojechalem na miejsce okazalo sie ze wlasnie przyjechalem ostatnim autobusem i nic nie wraca do Victorii. Pozostalo mi TYLKO 20 km spacerkiem - jezuuu- na szczescie zlapalem stopa, ktory podrzucil mnie kawlek, potem spacerek ok. godziny i zlapalem nastepnego stopa, ktory podrzucil mnie do miasta. Udalo mi sie, inaczej w moim hotel bylbym dobrze po polnocy. W hotelu wzialem prysznic, spakowalem plecak, i zlapalem nastepnego stopa na lotnisko. Tam wywolalem nie lada sensacje gdy oglosilem ochronie, ze bede spal w poczekaniu na samolot ranny.