Zaczynam powrot do domu - nareszcie po ponad 12 miesiacach siedzenia w Sydney przyszedl czas wreszcie wrocic. Z jednej strony sie ciesze a z drugiej jakos mi smutno poniewaz zdarzylem sie przyzwyczaic do atmosfery w Sydney i tego zycia na luzie. Ale tak czy siak nie ma to jak w domu, na swoim.
W kazdym razie moja podroz zaczela sie z falstartem, samolot mial opoznienie ponad 2 godzinne z powodow technicznych - jakies problemy z elektryka (sic!!). Sam lot przebiegl spokojnie i wygodnie. Mialem caly rzad 4 osobowy dla siebie wiec moglem spac na lezaco i w wygodzie :) do tego dobra obsluga i wporzadku jedzenie.
Na lotnisku w Kuala Lumpur doczepil sie do mnie jakis gosc, ktorego nie umialem sie pozbyc i suma sumarum za 65 RM (ringi malezyjskie) zawiozl mnie natret do chinatown pod backpackers. Troche dalem sie naciagnac ale co zrobic ...