Pobudka o 4.45 - chodzace zombie ;))). Szybkie sniadanie o 5.00 w moim Hostelu (Haven). Dzisiaj zaczynam kolejny etap podrozy do Melbourne, czyli 6 dniowa wycieczka do Adelaidy. Ok. 5.30 przyjechal bus pod hostel i przewodnik zebral nasza grupe i wyjazd.
Dzisiaj w planach Kings Canyon i dojazd do Yulary ( bardzo ! blisko Uluru)
Dzien zaczal sie tak jak zawsze czyli jazda, jazda, jazda, jazda i jeszcze raz jazda - do zerzygania ;(
Ok.12.00 dotarlismy wreszcie do pierwszej atrakcji - Kings Canyon. Na miejscu zrobilismy prawie 2,5h spacer dookola kanionu, ktory ma piekna geomorfologie, widac dokladnie poszczegolne warstwy osadzajacego sie piaskowca, sciany kanionu jakby od zyletki wyciete proste i rowne. W trakcie spaceru natknelismy sie na skamieniale riplemarki, ktore swiadcza o tym ze bylo tu kiedys (bardzo dawno temu) morze i w dodatku plytkie. Spacer byl meczacy na poczatku kiedy trzeba bylo sie wspinac ale potem to juz sama przyjemnosc, pogoda byla w porzadku ( byl ranek i slonce jeszcze nie grzalo tak mocno). Na parkingu zjedlismy dlugo oczekiwany lunch i dalej w droge ;PPP przed nami kolejne ca.350km. ughhhh.
Jakos przed 20.00 udalo nam sie dojechac nareszcie do Yulary czyli miasteczka bardzo blisko Uluru :))))) super !! jeszcze tylko kolacja i szybko do spiwora bo jutro pobudka o 4.00 zeby zdarzyc na wschod slonca nad Uluru. Dobranoc ];-))