Geoblog.pl    pawman    Podróże    Grandtour - Indie 2012    Delhi - zaczynamy :))
Zwiń mapę
2012
20
lip

Delhi - zaczynamy :))

 
Indie
Indie, delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6943 km
 
DELHI LOTNISTKO

Wyladowalem. Cało zdrowo i szczęśliwie. Przeszedłem "imigration"  z tłumaczeniem przy pomocy Londyn planet gdzie będę spał a przynajmniej teoretycznie tam powinienem być ale to się pewnie jeszcze okaże :)) 
Potem przyszedł czas na bagaż - i tu zawsze rodzi mi się pytanie czemu do jasnej cholery u nas na lotnisku trzeba na ruch taśmy czekać minimum 30 gdzie teraz zanim zdążyłem podejść to już pierwsze bagaże były na niej !?!
Po parunastu minutach moj plecak wypłynął z otchłani, zafoliowany tak jak było na początku czyli połowa sukcesu za mną. Celnik się mnie zbytnio ńie czepiać widząc gostka z dwoma plecakami za to koleś obok mnie nie miał tyle szczęścia i musiał iść na prześwietlenie :) 
Wymienilem pierwsze 100usd za co dostałem 5120 rupii indyjskich bo jak się dowiedziałem doświadczenie jest jeszcze pobierany podatek za wymianę waluty ( kurs na lotnisku 1 USD = 51.50 ) a do tego koleś chciał mnie namówić żebym wiecej wymienił bo "inni" pobierają mecze do tego dodatkowo komisje ! Czyli płacisz chłopie podwójne myto :/ ale nie dałem się i zrobiłem jak chciałem. Wszyscy z którymi rozmawiałem mówili żeby nie dać się zbalamucic Hindusom bo naciagaja ile wlezie... Aaa zapomniałem o najważniejszym poszedłem przebrać się do wc nie ma to jak świeże ciuchy - człowiek od razu ma lepsze spojrzenie na świat. W celach ochloniecia przeszedłem się po lotnisku w te i wewte zamówiłem kawę i ciastko bananowe i siedzę i zbieram myśli. Patrząc przez szybę obok widzę całe stada Hindusów czekających na "żer" na mnie. Już to czuje pod skóra... My friend, my friend i help you, come come :P . Brrrrr trzeba się bedzie przyzwyczaić i tyle. 
Sam lot przebiegł w miarę dobrze i spokojnie z wyjątkiem dosyć dużej jednej turbulencji gdzie samolot nagle opadł o dobrych kilkanaście centymetrów i moja dupa przez ułamek sekundy znalazła się w powietrzu, serce w gardle a żołądek - wole nie pisać :) strach wszystkich obleciał ale to by było na tyle z atrakcji. Miejsce wyborne, miejsca na nogi tyle ile w biznesie :))) siedziałem obok pewnego hindusa, który jak się na końcu okazało był dyrektorem generalnym ds.marketingu pewnej firmy paliwowej o imię nie pytajcie xD 
Gostek jak się okazało znał swój kraj i to całkiem niezłe pewniej racji tego ze na brak kasy raczej nie narzeka. Skorzystalem z jego rad i sugestii i wziąłem w przewodniku zaznaczylem co poleca w każdym stanie.... 

No cóż kawa się skończyła teraz tylko zdobyć drobne pieniądze na transport i jadę tam gdzie ponoć są noclegi dla backpakersow ... a szarancza wyglaodnialych Hindusów czeka przed terminalem.....

DELHI WIECZOREM dzień 1.

Podsumowanie dnia:
Leże sobie na kocyku zakoszonym z samolotu lufthansy i się izastanawiam od czego tu zacząć.... Jak się okazało miałem nosa ze będę miał kłopoty. Spokojnie jestem cały i zdrowy tyle, że nieco bardzie biedniejszy niż miałem to w planach. otóż zacznijmy od początku, trochę na przekór wszystkim i wszystkiemu postanowiłem ze zacznę podróżowanie po swojemu. Wziąłem mapę Delhi, która za darmo znalazłem na lotnisku i ostentacyjnie zaraz po wyjściu z terminala rozlozylem sobie przed oczami tak, ze swiata nie widać. Zanim pomyślałem sobie "ciekawe kiedy ktoś podejdzie " już zza mapy usłyszałem: " hello sir how can I help you ?" z takim typowym jak dla mojego ucha bardzo męczącym akcentem charakterystycznym tylko dla Hindusów. No i moja dzisiejsza gehenna się zaczęła.... Tak właściwie pod każdym względem czuje się jakbym był w Delhi przynajmniej od tygodnia jak nie miesiąca. Ale od początku: 
Najpierw spytałem gościa czy wie gdzie jest stacja metra bo muszę dostać się do centrum; tak tak to tutaj "just a moment" i katem oka ( a z racji zawodu mam ten kat bardzo duzy ;) widzialem jak kolo za mna idzie w pewnej odległości. Faktycznie wszystko się zgadzało tyle, ze zanim do mnie dotarło, ze przecież facet logicznie rzecz biorąc nie prowadziłby mnie do konkurencji...już było za późno. Okazalo sie, ze stacja z powodu remontu jest zamknieta i jestem w dupie ! Zaczęło się.... I can give you a lift only you pay 500 rupis. Sobie pomyślałem leszczem nie jestem i się nie dam bez targowania ( teraz pod koniec tygodnia powiem Wam szczerze wpadłem jak śliwka w kompot i to po same uszy ). Po rozmowie stanęło ze za 200 rupii (ok 4$) mnie zabiorą do centrum tam gdzie chcę. Sobie pomyslalem zrobilem deal dnia dzisiejszego. Facet okazał się tylko naganiaczem a kierowca był kto inny na szczęście auto było klimatyzoane i w miarę luksusowe (jak się pózniej przekonałem). Po ruszeniu po raz pierwszy w życiu miałem ogromnego stresa jak pasażer siedzący z tylu. Mam dla Was zagadkę :
 ile hinduskich samochódw zmieści się obok siebie ma drodze gdzie są dwa pasy? Nie wiecie ? Otóż odpowiedź to pięć. Ku mojemu przerażeniu w oczach. Niestety reguły  albo ich poprostu brak przestrzegania powodują, ze wszyscy jeżdżą na zasadzie uwaga jadę jestem najważniejszy do tego wspomagają się klaksonem przypominając niesfronym kierowcom z której strony się do nich zbliżają - MASAKRA !!! Każda najmniejsza dziura jest od razu prze kogoś zamknięta, nasi chłopcy z inspekcji drogowej doznaliby zawału jakie trupy mogą się poruszać i wiezc na przykład dzieci do/z szkoły. Po przyzwyczajeniu i gadce szmatce z kierowca okażalo się ze anim mnie zawiezie tam gdzie chciałem zabrał mnie do jakiegoś pieprzonego biura turystycznego z takim oto napisem " official goverment turism agent" czy jakość tak i niestety moja czujność chyba zasnela bo wszedłem do tego biura niczym owca na rzeź. Na "goverment" to zupełnie nie wyglądało ( a czy wiecie ze w Indiach sprząta się pokoje właśnie o tej godzinie? Czyli 22.40 ! Indyjski kosmos ciąg dalszy...) tak więc usiadlem za biurkiem pewnego Hindusa i czekam co jegomość wymyśli. Po paru minutach ciszy rozmowa się zaczęła. Gość przy pomocy mojego !!!!  Przewodnika lonely planet "sprawdzał" dostępność miejsc noclegowych w najtańszych hostelach. Teraz tzn wieczorem mogę Wam powiedzieć z 99% pewnością ze mnie zrobił artystycznie w ciula !! " Wybierał " nr do hostelu i pytając (sic ! ) czy to ten hostel, który mu wskazałem mówiąc " Please tak to te customer " !!!!! A ja jak ten glupek dałem się wciągnąć w ta zabawę (za każdym razem był to ten sam koleś podstawiony przez niego - dam królestwo temu kto rozpozna czy gada po angielsku z tym samym czy innym hindusem!!! ) chciałem być sprytny i przyuwazyc czy wybiera ten sam numer czy nie ale niestety za każdym razem wybierał tak szybko zaslaniajac się przy tym dziwnie ze dałem spokój.  Po moim zdenerwowaniu oznajmił mi z uśmiechnięta gębą ze nic się przecież nie stało ON mnie uratuje i załatwi tanie noclegi !!! Se pomyślałem No zaproponuj mi coś. W tym momencie zaczęła się monotonną jednostronne nie biorący żadnego mojego zdania pod uwagę handlowka. Ja mam pakiet dla ciebie odrazu lot samolotem gdzieś tam plus spanie transfer i zwiedzanie...gdzie kolwiek bym nie wybrał 7 dni kosztowało "bagatela" 300-400 euro.  MASAKRA ! Po straceniu  około 1,5h w pełnym zdenerowowaniu wyszedłem  i taksiarz mnie odwiozl jak się okazało już w złości nie tam gdzie trzeba całemu mu te 200 rupi a on do mnie a dla mnie to co ?!!!?? Na odczepke dałem mu 20 niech spada. 
Następnie naprawdę chciałem tylko się zorientować gdzie jestem i znaleźć się na mapie i znowu się ciapaty jakiś do mnie przyczepil na swoje nieszczęście powiedziałem ze idę bilety do Agry kupić i niech mi powie gdzie jest New Delhi Train Station, w którym kierunku. A ten patafian wziął mnie za rękę i zaprowadził do kolejnego sk..... "rządowego" agenta turystycznego po paru minutach i nachalnym proszeniu się o paszport z moim usilnie hasłem jak najtaniej bo kasy nie mam zorientowałem się, ze to bedzie powtórka z rozrywki tyle ze ja tutaj program kolesiowi na nosie bardziej i powiem wam odniosłem pewien sukces bo napisem się herbaty za friko ;), w pewnym momencie wszedł drugi klient i przez moja rozmowę wyszedł szybciej niż się pokazał z hasłem "wrócę za 10 minut" wiadomo... Po tym jak facet po swojemu zaczął na mnie psioczyc a ja mu na to żeby się nie denerwował bo wiem co czuje (w duchu śmiejąc się ) zabrałem manatki i wychodząc już szczęśliwy dosłownie  w drzwiach wejsciowych wpadłem na kolejnego sk.......który specjalnie to zrobil ! i znowu mnie zaciągnął dosłownie dwa okna dalej pokazując jakaś lipna legitymacje ( teraz na spokojnie mógłby to być na przykład bilet kolejowy miesięczny bo jak po hindusku napisane z ich szlaczkami to powodzenia kolego !!) i rozmowa po raz 3 tak samo się zaczęła po gadce znowu min.30 minutowej dałem się naciągnąć Na pakiet 250 euro za lot do kaszmiru i nocleg plus zwiedzanie i nocleg delhi. Zanim jednak doszło do podpisania papierów okazało się ze system komputerowy " nie działa" i muszę z kolesiem pojechać do głównego biura ! No cóż pomyślałem sobie tuk tukiem jeszcze nie jechałem spoko kolejna atrakcja, i pare zawałów wiecej :P nie wyobrażam sobie bycia w Delhi i nie przejechanie się przynajmniej 30 minutowa tuk tukiem - zostaje do końca, życia gwarantuję ! Dojechalismy, reklama ta sama (uświadomiłem sobie ze zwroty pod tytułem "official" , " goverment " "trust" itp są o dupę rozbić.  Po raz CZWARTY ( !!!! ) rozpoczęła się ta sama gadtka według tego samego scenariusza tzn:
jak długo będziesz, co potrzebujesz, jaki masz budżet, współpraca z okropnym rządem itp oraz charakterystyczne wyciągnięcie zeszytu sklejanego od góry i pisanie w koło macieja tego samego - wiedząc ze mogą ten tekst czytać dzieci zrobię tak: ................................................................................................................................................................................................................................................. CENZURA ! 
Niestey moje zmęczenie, jet lag, pogoda i własny pot dały o sobie znak powodując ze dla świętego spokoju.... :// ... Kupiłem pakiet z terminem na jutro: 
Lot z Delhi do Srinagar tam 3 noclegi w rodzinie hinduskiej ( ! ) z wyzywieniem (test dla żołądka) plus nocleg w hotelu i zwiedzanie czerwonego fortu, świątyni  lotosu i grobowca Humayan. 
Powiem tak czerwony fort fajny ale jak ktoś nie ma czasu lub kasy (ca.5$) nie musi koniecznie tam być jest tylko jeden marmurowy piękny budynek a tak jak na UNESCO to naprawdę zapuszczona i remontowana (?!) bieda z nędzą natomiast ciekawy jest meczet obok Jama Masid - super panorama właśnie na fort. Na pocieszenie dzisiejszego dnia pojechałem z swoim(!) kierowca autem, bez klimy i otwierających się bagaznikiem w oblednych korkach i trabieniu do świątyni lotosu - POLECAM jak dla mnie obowiązkowy punkt dla turysty. PRZEPIEKNA pomimo ze już słońce zachodzilo co na styl Opery w Sydney. Nareszcie można było poczuć ten charakterystyczny "klimat" Indii. 
Niestety do grobowca nie dojechalem bo moj ciapaty kierowca zabrał mnie na targ gdzie po 40 minutach targów stałem się właścicielem bialej koszuli z grubego lnu a właściwie stanę się gdy mi ja uszyja ( tylko niezapomniec muszę o tym aby zadzwonić do nich żeby mi ja przywieźli do hotelu!!!) na wymiar. 
Fakt ze nie dotarłem tam gdzie miałem przelał już na amen czare goryczy w trakcie powrotu dałem dobitnie znać swojemu kierowcy co o tym sadze a ten tak się mnie przestraszył ze jak mnie podrzucił po bilet do biura związku sprzed niego zostawiając mnie w nim na pastwę losu :( ale to nie koniec ! "zastępca" szefa tez po krótkiej rozmowie zwiał mówiąc ze musi gdzieś zadzwonić !!! Zostawiwszy mnie w towarzystwie 4 ciapatych nie znających angielskiego. Nic tylko płakać ! Jednen z nich miał mnie odstransportowac do hotelu przy pomocy metra ale niestety chłopak kompletnie niewidzialna gdzie on jest na szczęście widząc moja minę wziął riksze rowerowa (to już Moj drugi raz dzisiaj) i zajechalismy nią pod hotel. NARESZCIE PRYSZNIC !! 
Kończąc mam nadzieje ze następne wpisy będę poświęcone mojemu zachwytowi krajobrazów górskich w Kaszmirze (mam nadzieje ze łba mi tam nie odstrzela ) ... A już napewno nigdy nie dam się ciapatym !! 


Wnioski: 
1. NIGDY !! Jeśli to nie jest sprawa życia lub śmierci i to na poważnie nie wypozyczaj samochodu dlaczego?! Ponieważ NIE BĘDZIESZ UMIAŁ nim się poruszać po drogach gdzie panuje jedna zasada: BRAK ZASAD jakichkolwiek. Ja naszczescie posluchalem się przewodnika :) 

2. NIGDY NIE WIERZYĆ  w to co mówią Hindusi, niestety powiedzą wszystko co chce człowiek usłyszeć a są w tym perfekcjonistami :( smutne bo jak kiedy może spotkam uczciwego Hindusa to go zranie ale niestey. 

A dobra rada dla każdego ? Po przylocie gdziekolwiek to bedzie musisz mieć min 1-2 w zależności od odległości spokoju na zastanowienie i wcześniej potwierdzony nocleg gdziekolwiek jedziesz.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (54)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
pawman
Paweł Mandryk
zwiedził 9% świata (18 państw)
Zasoby: 206 wpisów206 46 komentarzy46 589 zdjęć589 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
 
18.07.2012 - 26.08.2012