Dzisiejszy dzien spedzilem na jezdzeniu samochedem dookola wyspy Tongataou, zrobilem ok.200km ale przynajmniej 50km nalezy odjac z powodu bladzenia... coz na wyspie tej poprostu nie ma znakow, a tutejsi zadko mowia po angielsku jak pojedzie sie wglab wyspy. Na poczatku opanowala mnie totalna frustracja, mialem plan co po kolei zobaczyc, stukna fotki a potem wylegiwac sie na plazy i opalac... a w rzeczywistosci to wygladalo to tak ze jezdizlem nie raz w kolko i na czuja wybieralem waskie drozki czesto cofajac tylem dobry kilometr ( a nie jest to latwe kiedy kierownica jest po prawej stronie !!) po ktoryms razie takiej gimanstyki postanowilem zwolnic i olac moj plan, bo jedyne co osiagne to zdenerwowanie to n'tej potegi... pozniej poprostu jechalem przed siebie wogle nie zwracaja na mape z biura turystycznego poniewaz miala sie nijak do rzeczywistosci.
Ostatecznie dochodze do wniosku ze :
1. czesc zachodnia wyspy jest ladniejsza i ma wiecej plaz
2. niepotrzebnie tyle siedzialem na tej wyspie, nalezalo poleciec na inny archipelag: wyspy Vavau
3. trzeba sie uzbroic w nieludzka cierpliwosc
Pomimo tych problemow udalo mi sie zobaczyc:
1. Trithlon czyli inaczej znanyy jako Stonhenge Pacyfiku, z ustnych przekazow wynika ze mial to samo zadanie co ta Angielska budowla czyli obserwacja por roku
2. Miejsce gdzie poraz pierwszy kapitan James Cook postawil noge jako pierwszy europejski kolonizator. Nic ciekawego tablica i ladny widoczek na lagune...
potem udalo mi sie zobaczyc kilka resortow ale ta nazwa dla tych miejsc to duzo za duzo, jedynie moje zainteresowanie wzbudzil resort Good Samarytanin z ladna plaza tuz obok.
Ogolnie cala wyspa robi duzo lepsze wrazenia niz sama stolica, jest czysciej ladniej i nie widac tak bardzo biedy, gdzie w Nuku'alofa jest poprostu tragedia.
Moim zdaniem warto spedzi gora 3 dni na Tongatapu a reszte urlopu nalezy zaplanowac na archipelagu Vavau na pn od Tongatapu. Niestey trzeba bookowac bilety z duzym wyprzedzeniem bo kazdy sie tam pcha a mi zabraklo szczescia :(((